Zawodniczki Lecha Poznań UAM kontynuują dobrą postawę na boiskach Orlen 1. Ligi i kroczą ku awansowi do piłkarskiej elity. Ostatnie półrocze na naszych łamach podsumowała kapitan zespołu, Klaudia Wojtkowiak.
Runda wiosenna poprzedniego sezonu w waszym wykonaniu była wręcz wybitna, rzadko zdarzają się takie rezultaty. Czy ten okres sprawił, że do obecnych rozgrywek przystępowałyście z większą pewnością siebie?
- Zdecydowanie tak i było to widać na boisku czy treningach. Ten okres przygotowawczy latem był w naszym wykonaniu zdecydowanie lepszy. Dodatkowo wiedziałyśmy z jakimi rywalkami będziemy się mierzyć, więc to było dla nas ułatwienie. Miałyśmy analizy zespołów i wyglądało to zdecydowanie lepiej niż przed rokiem.
Coś się zmieniło w waszym sposobie przygotowań czy cały czas podążacie w tym samym kierunku?
- Większość rzeczy się nie zmieniła. Dużo dało nam dołączenie do sztabu Kai Dziergas, trenerki od przygotowania motorycznego. Nie miałyśmy wcześniej takiej osoby. Kaja dużo podpowiada nam właśnie w tematach motorycznych i to miało duże znaczenie.
W okresie letnim po raz pierwszy wyjechałyście na obóz przygotowawczy do Mławy, zagrałyście też sparingi z wymagającymi rywalkami takimi jak Stomilanki Olsztyn czy Pogoń Szczecin. Jakie miałaś wyobrażenia względem tego sezonu przed pierwszą kolejką?
- Nie patrzyłam już na wyniki z poprzedniej rundy, bo w pół roku może się bardzo dużo zmienić. Dołączyły do nas nowe zawodniczki, które już podczas sparingów występowały z nami. Mecze towarzyskie zagrałyśmy z zespołami z Ekstraligi, więc ten poziom też był wysoki. Spotkanie ze Stomilankami było bardzo wyrównane i mogłyśmy wygrać. Z Pogonią przegrałyśmy 0:5, ale ten wynik też nie odzwierciedla tego co działo się na boisku. Zagrałyśmy otwarte spotkanie, wyszłyśmy agresywnie, pewne siebie.
W pierwszych czterech meczach zdobyłyście siedem punktów. Jak podchodziłyście do tego początku sezonu?
- Ten początek rundy mógł być lepszy. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale kiedy tracimy gola jako pierwsze, to rzadko kiedy potrafimy się odbudować. Zawsze można grać lepiej i trenerka nam to powtarza. Jesteśmy dobrym, młodym zespołem i cały czas się uczymy. Nikt w lidze nie gra takim ustawieniem co my, dzięki czemu my też się uczymy rywalek. Co mecz wychodzi nam to o wiele lepiej, co trening poprawiamy to. Analizy dużo dają, bo staramy się te nasze mankamenty wyeliminować. Ufamy trenerce Alicji i to też przynosi efekty.
Wyobrażam sobie, że przede wszystkim po tym meczu z rezerwami Czarnych Sosnowiec musiałyście być wściekłe, przede wszystkim z tego w jaki sposób traciłyście gole.
- Nienawidzimy przegrywać i powtarzam to zawsze, że jesteśmy stworzone do wygrywania. To spotkanie z rezerwami Czarnych jest nie do zaakceptowania. Popełniłyśmy dwa, straszne błędy, które nie mają prawa się wydarzyć. Niestety na przestrzeni rundy jeszcze się pojawiły i wiemy, że są one zdecydowanie do poprawy. Byłyśmy wściekłe. Jest to nie do przyjęcia.
Jak całościowo ocenisz tę rundę? Kończycie rok na drugim miejscu w tabeli z trzypunktową przewagą nad resztą stawki.
- Jest dobrze, ale mogło to wyglądać o wiele lepiej. Nie mówię tutaj o spotkaniu z UJ-otem Kraków, bo był to trudny mecz i ten remis był sprawiedliwy, ale z Polonią Środa Wielkopolska czy rezerwami Czarnych Sosnowiec mogłyśmy wywalczyć komplet punktów. Jeśli porównamy rundę jesienną z tego i poprzedniego sezonu, to jest przepaść. Ogólnie więc jesteśmy zadowolone i w skali 0-10 wystawiłabym nam notę 7.
W lidze radzicie sobie bardzo dobrze, ale w Pucharze Polski nie udało wam się poprawić wyniku z poprzedniego sezonu. Ponownie trafiłyście w 1/16 finału na zespół z Ekstraligi, tym razem na SMS Łódź. Z perspektywy czasu jak patrzycie na to spotkanie, w którym nie byłyście faworytkami? Czego zabrakło?
- Zabrakło odpowiedzialności indywidualnej. Trochę żałujemy, że tak podeszłyśmy do tego spotkania, bo zdecydowanie nie był on dobry w naszym wykonaniu. Boisko nas zweryfikowało. Zrobiłyśmy za dużo błędów, w pierwszej połowie nie oddałyśmy strzału, co nam się chyba nigdy nie zdarzyło. Pokazało nam to też różnicę pomiędzy pierwszą ligą, a Ekstraligą i czego nam brakuje, żeby się tam znaleźć. Był to też sprawdzian, bo być może w przyszłym roku będziemy się z takimi rywalkami mierzyć regularnie. Wiemy nad czym musimy pracować.
Możesz być za to zdecydowanie zadowolona ze swoich osiągnięć indywidualnych. Masz najwięcej minut w zespole, najwięcej goli, najwięcej asyst. Jest różnica względem poprzedniego sezonu, bo pamiętam, że po jego zakończeniu rozmawialiśmy m.in. o "wędce" w Częstochowie. Teraz w pół roku te twoje liczby są lepsze niż w zeszłych rozgrywkach.
- Uważam, że był to solidny okres w moim wykonaniu, wyglądało to dobrze i jestem bardzo zadowolona, choć wiadomo mogło być pewnie jeszcze lepiej. Gdybym powtórzyła obecną rundę również w przyszłym roku to powiedziałabym, że jestem naprawdę usatysfakcjonowana. Dużo pracuję indywidualnie, sporo rozmawiam ze sztabem, jestem teraz bliżej z trenerami. Ta opaska kapitana też na pewno dodała mi większego zaufania. To wszystko złożyło się na tak udaną rundę.
Trudno oczekiwać od kapitana lepszej postawy, bo widać, że stałaś się liderką drużyny.
- Po kontuzji Zuzy dostałam opaskę kapitańską i myślę, że sobie poradziłam. Mam dopiero 20 lat i cały czas się uczę. Jesteśmy w pierwszej lidze i wątpię, że jest jakaś młodsza kapitan. Cieszę się, że podołałam, bo to ogromna duma dla mnie, od małego o tym marzyłam. Oczywiście są jeszcze pewne rzeczy, które muszę w tym elemencie poprawić.
To pewnie pytanie retoryczne, ale jaki stawiasz cel na następną rundę?
- Widać po tabeli jaki jest nasz cel, chcemy awansować. Mogło się to udać w poprzednim sezonie, ale czuję, że nadszedł nasz czas. Czas na bycie w Ekstralidze kobiet. Wszyscy tego chcemy.
A nie czujesz, że nawet lepiej się stało, że gracie jeszcze w tym sezonie w pierwszej lidze? Resovia czy Skra nie radzą sobie obecnie zbyt dobrze w Ekstralidze, a wy macie dodatkowy czas na złapanie doświadczenia.
- Los tak chciał i może rzeczywiście dobrze się stało. Jesteśmy młodym zespołem, więc to zdobyte doświadczenie w tym sezonie na pewno wyjdzie nam na dobre. Grałyśmy z UJ-otem Kraków, który spadł i w różnym kierunku mógł potoczyć się ten mecz. Nie jestem smutna, że nie gramy aktualnie w Ekstralidze, ale każdy chce występować na tym najwyższym poziomie. Przed nami pół roku ciężkiej pracy, żeby znaleźć się na samym szczycie. Najważniejsze, żeby zakończyło się to awansem. Życzcie nam powodzenia!
Rozmawiał Adrian Garbiec
Zapisz się do newslettera